Jeżeli zastanawiacie się, czy tytuł nawiązuje do brytyjskiej subkultury młodzieżowej z końcówki lat 50. XX wieku, odpowiedź brzmi: nie. Choć uważam ruch Mods, rodem z Soho, za ważny krok w rewolucji obyczajowej w Europie, nie mam zamiaru zmieniać profilu działalności tej strony! W końcu RB Cruiser to rolki nie tylko dla modnie ubierającej się, zbuntowanej młodzieży z fryzurami postawionymi na lakierze.

Jakiś czas temu – konkretnie, na początku zeszłego roku – postanowiłem sprawić sobie rolki RB Cruiser.

Przyznam, że długo ignorowałem istnienie tych rolek. Pierwsza ich wersja, zwana jeszcze wtedy Rollerblade Storm, wyszła siedem lat temu (czas leci!). Początkowo były to rolki przeznaczone na rynki, gdzie drogie modele sprzedawały się gorzej – w Europie głównie na Polskę, Hiszpanię oraz Portugalię. Storm okazały się modelem na tyle udanym, że Rollerblade dokonali rebrandingu na Rollerblade RB 80, potem stworzyli wyższy model Pro, a następnie uprościli podstawowy i przemianowali na Cruiser. W tym roku Cruiser zachowały nazwę, ale w zasadzie powróciły do stanu przed uproszczeniem. Namieszali, co nie?

Momentem przełomowym dla tych rolek była premiera modelu RB DA. Nie dość, że wyglądają świetnie, to są jeszcze wyposażone w wysokiej klasy podwozie. A sam Danny Aldridge zaczarował publikę swoim pozytywnym nastawieniem oraz stylem jazdy. Dobra, ja nadal jestem obrażony na Rollerblade, że gość dostał pro-model rolki freeskate przed Benem Brillante, któremu należy się on jak psu buda. Nie zmienia to jednak faktu, że Danny to rolkarz, wyróżniający się na plus. A za sprawą jego pro modelu, popularność wszystkich RB wystrzeliła w górę i dzisiaj są to jedne z najchętniej wybieranych rolek freeskate.

Wideo promocyjne RB DA. Rodem z Meksyku. Ciekawostka – model nie doczekał się w pełni oficjalnego promo wideo.

Dlaczego wybrałem Cruiser, a nie wyższy model RB Pro X lub nawet Twister Edge? Z trzech powodów:

  • Chciałem dokładnie zobaczyć, co dostaje kupujący w tym najtańszym wariancie hardboota od Rollerblade i jak to wypada w „starciu” z konkurencyjnymi FRX lub Zoom z podobnej półki cenowej.
  • Szukałem dobrej alternatywy dla buta Next, na montażu SSM. Na początku roku 2021 nie było jeszcze żadnych szyn typu Wizard pod montaż Trinity, więc zainteresowałem się RB Cruiser z powodu skorupy mianowanej na EU42-43, licząc na to że w końcu „ożenię” ten but z szynami NN Skates. Koniec końców, z tego zrezygnowałem.
  • Chciałem sprawdzić, o co chodzi z faktem, że RB Cruiser (oraz edycje Pro, Pro X i DA) tak często pojawiają się na grupach sprzedażowych z powodu nietrafionego rozmiaru. Powód „okazały się za duże” pojawia się zauważalnie częściej, niż w przypadku innych rolek, niemal tak często jak „okazały się zbyt wąskie” przy Powerslide Imperial.

Tak się ociągałem z pisaniem, że wyszedł nowy model 😐

Gwoli ścisłości odnośnie punktu pierwszego – z sezonem 2022 rolki RB Cruiser podrożały o 160zł. Cena 859zł plasuje je pomiędzy Zoom 80 Pro (które też zaliczyły podwyżkę ceny) oraz FR3. I gdyby na tym się skończyło, to bym pewnie nawet nie fatygował się z pisaniem tego artykułu – na szczęście Rolleblade wyposażyli nową edycję RB Cruiser w lepszą szynę, tę samą, co w modelu RB Pro X. To sprawia, że ciągle są atrakcyjną propozycją, zwłaszcza, że galopujące ceny i inflacja sprawiają, iż o sensowne rolki freeskate poniżej 1000zł jest już coraz trudniej.

W mojej opinii, pomimo mniejszej ilości „bajerów” niż u konkurencji, obecna wersja RB Cruiser jest rolką lepiej zbalansowaną pod względem jakości, niż ich propozycje. Np. szyny X2R montowane w FR3 oraz Elite Casted AL w Zoom 80 Pro są z niskiej półki – odlewane grawitacyjnie. W RB Cruiser otrzymujemy natomiast ekstrudowaną i wykończoną obróbką przez frezowanie* – zrobioną co prawda w procesie single-void (czyli bez mostków poprzecznych), ale jednak jest to część wyższej klasy.

*nie dotyczy to nowego, najmniejszego rozmiaru RB Cruiser, który z jakiejś przyczyny ma starą „wytłoczkę”.

Jako że nie siedzę w biurze Bladeville, a pracuję zdalnie z Krakowa, przymiarka na magazynie nie była mi za bardzo na rękę – wybrałem więc rozmiar zdalnie. Rolki dotarły i zaczęła się długa walka o to, aby je pogodzić z moimi stopami.

I powiem szczerze – normalnie, szybko bym sobie dał spokój i je oddał komuś z I Love Rolki, aby poszły w świat w ramach akcji „Podaruj Rolki”. Ominęło by mnie przy tym sporo zabawy, fakt.

Postawiłem sobie za punkt honoru doświadczalnie sprawdzić, co da się zrobić, aby RB 80 były odpowiednie dla szerszego zbioru użytkowników. Wiele z tych spostrzeżeń dotyczy naturalnie także innych wersji tej rolki, bo jakby nie patrzeć, but jest ten sam.

O tym w dalszej części tekstu, a teraz przechodzimy do tradycyjnej wyliczanki: dobrze, może być i źle.

Co Rollerblade zrobili dobrze?

Pomimo, że RB Cruiser to „budżetowy” model rolek freeskate, bardzo pozytywnie zaskoczył mnie but. A ściślej, materiały, z którego jest wykonany. Widać, że Rollerblade nie idą na kompromis, jeżeli chodzi o jakość plastiku, z którego wykonana jest skorupa tych rolek. Jest sztywny, odpowiednio gruby, a skorupa sprawia wrażenie naprawdę solidnej już po wyciągnięciu z pudełka. Wtopione w nią aluminiowe bloki do montażu szyny są duże (choć od spodu tego nie widać) i świetnie usztywniają połączenie buta z szyną.

Cholewka też jest naprawdę fajna – otwarta, skrzydełka na siebie nie zachodzą, co przy rolkach luźniej zapiętych daje dobre gięcie w przód. Szczerze powiedziawszy, jedyne rolki skorupowe, gdzie nie ciąłem cuffa, to Powerslide Next – bo tam ruchomość cholewki jest świetna. W innych modelach „skrzydełka” zawsze szły prędzej czy później pod nóż, ponieważ cuff podążał za ugięciem stawu zbyt opornie, jak na mój gust. Przy tym, cholewka jest na tyle sztywna, aby dać dobre wsparcie stawu na boki.

Liner także jest bardzo w porządku, jak na tę klasę rolek. Z dbałością wykonany, ładnie podklejony PU od spodu. Jak to ostatnio bywa, język zaczyna się dość wysoko, co ma na celu zminimalizowanie dyskomfortu powodowanego przez przesuwanie się tego elementu podczas jazdy. Warto wspomnieć, że jest to bardzo szeroki w przedniej części liner – z innych hardbootów, które posiadam, bez problemu włożyć go udało mi się tylko do skorupy PS Metro. Do Next upchać się go nie dało, a pomimo teoretycznie większej skorupy moich Imperial (EU43-44), wszedł do nich z dużym oporem. Wkładka w środku szału nie robi, ale szczerze – nawet w rolkach niemal dwukrotnie droższych, ten element nie stoi zazwyczaj na wysokim poziomie. Nie będę się więc czepiał.

Podoba mi się klamra na cholewce. Jest plastikowa (i nitowana, niestety), jednak pasek jest odpowiednio szeroki i gruby, a dźwignia naprawdę solidna. Co więcej, posiada ona zatrzask zwalniany przyciskiem, zapobiegający samoczynnemu rozpinaniu się jej. To naprawdę super sprawa i kiedyś w zasadzie standard w rolkach, który niestety ustąpił miejsca gorszej jakości rozwiązaniom.

Klamra w <a href=

Pozytywnie zaskoczyły mnie też koła. Ok, nie jest to górna półka, są nieco powolne (uretan pewnie tylko high rebound, nie SHR czy UHR, no i mają szeroki profil) ale ładnie trzymają na zakrętach, równomiernie i w racjonalnym tempie się ścierają. Nie podbiły mojego serca, ale jak na stockowe koła, nie ma co narzekać.

Hardware, czyli wszelkie śrubki i nakrętki zębatkowe są wysokiej klasy. Tutaj Rollerblade nigdy nie oszczędzali i z ręką na sercu polecam drobne części sygnowane ich marką. Szkoda tylko, że w Polsce są słabo dostępne, eh. Nawet nity, na których jest mocowana cholewka, są solidne – identyczne z tymi używanymi niegdyś w rolkach Fusion X3/5/7/GM oraz niektórych RB Solo. Nigdy nie miałem z nimi problemów i nie spodziewam się, aby wystąpiły one tutaj.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę wspomnieć, a która dotyczy modelu z roku 2022, jednak nie wcześniejszych. Otóż, rozmiary rolki EU47 oraz EU48 (czyli korzystające z największej skorupy) posiadają szynę długości 261 mm. Nadal jest ona równie nisko-profilowa co wariant 243 mm, przez co nie da się do niej założyć kół 84 mm bez ingerencji w but, pomimo że w teorii długość na to pozwala. Jest to jednak miły ukłon w stronę użytkowników z dużymi stopami, bo czyni rolki lepiej dla nich przystosowanymi. Dziwi mnie tylko, że rozwiązanie znalazło się jedynie w największym rozmiarze shella – w Twister Edge dłuższa szyna (255 mm) zaczyna się już od rozmiaru EU44.5.

Drobne niedociągnięcia.

Nie przekonała mnie do siebie klamra 45 stopni. Na plus, że jest ona łatwa do zdemontowania, bo to element który bardzo często ulegający uszkodzeniu w rolkach freeskate. Warto zauważyć, że tańsze klony rolek RB zazwyczaj mają klamrę w tym miejscu nitowaną.

Na minus, że to po prostu zmodyfikowana wersja klamry ze starych Twister (tych z podziurawionym shellem, przed Twister Edge). Nie mamy tutaj mniejszej, metalowej dźwigni pozwalającej na precyzyjne dociągnięcie klamry co ząbek. Zamiast tego, klamra działa na zasadzie podobnej, co ta na cholewce. Wsuwamy pasek w zatrzask, a potem musimy docisnąć dźwignię. To nie pozwala na tak szybkie i dokładne ustawienie klamry, jak częściej spotykane rozwiązanie, jednak daje radę. Pod warunkiem, że nie musicie jej bardzo dociągnąć, ale o tym później. To projekt klamry, który się nie zmienił od lat 90-tych, gdy wprowadziła go do swoich rolek firma Tecnica. Włosi mogliby go odesłać na emeryturę.

Z dziwactw – skorupa ma otwory w spodzie, w obszarze śródstopia, natomiast ani spód linera, ani wkładka, nie mają perforacji.

Dodatkowo, pod linerem znajduje się plastikowa wkładka, mająca na celu wyrównanie wnętrza skorupy. Także nie ma w niej otworów. O żadnej wentylacji w tym miejscu nie ma więc mowy. Te dziury w skorupie nie służą więc niczemu, oprócz tego, że do wnętrza rolki dostaje się przez nie pył. Mogli sobie je darować.

Co mi się nie podoba.

RB Cruiser to nie są rolki bez wad. Co więcej, część z nich nie jest związana z cięciami budżetowymi, a moim zdaniem, miejscami słabo przemyślanym projektem. Ale po kolei.

Rollerblade dają w pudełku dwie pary sznurowadeł: żółte, wplecione w rolkach, oraz dodatkowe, czarne. I szczerze, to nie wiem po co ta fatyga, skoro obie pary nadają się co najwyżej do wiązania lekkiego obuwia sportowego. Na dobre zasznurowanie sztywnej skorupy nie ma co liczyć – są zbyt śliskie, cienkie i rozciągliwe. To wygląda tak, jakby były, bo głupio sprzedawać rolki bez sznurowadeł. Naprawdę lepiej by wyszło, gdyby dołączyli jedną parę, ale lepszej jakości. Gosia z Bladeville WWA zarzeka się, że w tym roku jest nieco lepiej i nie trzeba ich od razu się pozbywać, ale jako że to „nieco” ma jako punkt odniesienia poziom dna, jestem mocno sceptyczny.

Samo sznurowanie także mnie nie zadowala. Brakuje jednej pary przelotek w miejscu, gdzie pasek klamry dociska staw skokowy.

Tak, wiem, że to zabieg celowy – służy temu, aby sznurowadła się nie przecierały w tym miejscu. Jednak nie pozwala to na dociągnięcie skorupy nimi w taki sposób, żeby uzyskać naprawdę dobre trzymanie a klamry używać tylko jako dodatku. Chciałbym mieć też jeszcze jedną parę oczek nad poziomem kostki.

To, co Rollerblade doskonale rozwiązali w rolkach Fusion i Solo (teraz Blank), czyli wyższe wiązanie w stylu łyżew hokejowych, byłoby moim zdaniem dużo lepsze.

Ale powiedzmy, że stan rzeczy niekoniecznie musi Wam przeszkadzać – ja jestem pod względem wiązania radykałem i uważam, że powinno samodzielnie dźwigać jak najwięcej, jeżeli chodzi o trzymanie stopy, a klamry i rzepy powinny być tylko wisienką na szczycie tortu.

Teraz przechodzimy do wad cięższego kalibru.

Materiał, którym obszyty jest wewnątrz liner, jest stosunkowo śliski. Rolki szybko i łatwo się zakłada, ale jeżeli but nie leży Wam idealnie na stopie (co mnie spotkało) – będzie problem z unoszeniem się pięty w środku, bo tarcie między wyściółką a skarpetą jest minimalne. Jeżeli to u Was wystąpi, nie da się temu za bardzo zaradzić w rolce „jak fabryka dała”.

Jakbym nie wiązał i nie zapinał buta, po rozbiciu linera pięta ślizgała się w górę i w dół. Nie było to spowodowane wyłącznie linerem, ale o tym później. Mam też wrażenie, że pięta w tym linerze jest dość „płytka” a okolice kostek też jedynie lekko wyprofilowane, co skutkuje gorszym trzymaniem stopy. Pianki są grube, but wewnętrzny wygodny – ale w odczuciu trochę taki pluszowy kapeć z niego. Ja zdecydowanie wolę sztywniejsze, gdzie nieco komfortu poświęca się na rzecz dopasowania i osiągów. Pewnie dużo lepiej sprawdza się u osób z szerszymi stopami i masywniejszymi kostkami, więc jest to raczej mankament z gatunku tych, które dotyczą jedynie pewnej grupy użytkowników.

Shock absorber w tych rolkach nie istnieje. Serio – to, co znajdziemy wewnątrz skorupy, nie zasługuje na miano shock absorbera. To zaślepka wyrównująca powierzchnię w obszarze pięty, aby zniwelować minimalną różnicę wysokości między aluminiowym bloczkiem oraz otaczającym go plastikiem. Jest miękka i sprężysta, ale co z tego, skoro na większości jej powierzchni ma grubość zaledwie 1 mm?

Wkładka w linerze nie rekompensuje tej wady, ponieważ sama jest dość cienka. W efekcie dostajemy rolki, w których tłumienie pod piętą praktycznie nie istnieje. Co więcej, mam solidne podstawy aby sądzić, że skorupa RB 80 była projektowana z myślą o grubszym shock-absorberze.

Poniżej zdjęcie – obszar zaznaczony na czerwono ma grubość 1 mm.

Mizerny shock absorber w skorupie <a href=

Aluminiowe bloki sprawdzają się super, w połączeniu ze sztywną skorupą dają doskonały transfer energii odepchnięcia, co przekłada się na naprawdę szybkie rolki. Jednak mają jedną wadę: zaledwie po jednym punkcie do montażu. To znaczy, otwory w każdym z nich są trzy, jednak tylko centralny jest nagwintowany. Jeżeli ktoś jest wprawionym majsterkowiczem, to może sobie je nagwintować, jednak jest to zabieg zdecydowanie trudniejszy do wykonania niż np. wymiana klamry.

Problematyczna kompatybilność

Rolki, prosto z pudełka, nie mają więc absolutnie żadnej możliwości regulacji położenia szyny pod butem w płaszczyźnie przód-tył. Ten problem widać najlepiej w przypadku modelu RB 110 3WD, w którym szyna jest w większych rozmiarach wyraźnie wysunięta do przodu. Wygląda to, jakby w czterokołowej szynie speedowej ostatnie koło urwało i nie jest niczym dobrym z punktu widzenia balansu. O tyle dobrze, że ten problem nie dotyczy modeli z klasycznymi ustawieniami 4×80 mm.

Jeżeli kupujecie model RB Cruiser z myślą o złożeniu na tym bucie customowych rolek, to najlepiej wybierzcie do tego szyny, które posiadają więcej, niż jeden zestaw otworów na śruby. Takie szyny robi marka FR Skates, natomiast jeżeli chodzi o modele typu „Wizard” – NN Skates. Dedykowany model pod ten but mają też Endless. Z mniej popularnych w Europie producentów, trzykołowe szyny Flying Eagle także mają co najmniej dwie pary otworów. Chodzi o modele Valor, Supersonic oraz Ultrasonic.

Każda szyna z jednym zestawem otworów do montażu będzie natomiast loterią.

Warto też zwrócić uwagę, że w niektórych rozmiarach skorupy rozstaw punktów mocujących to nie równe 165 mm, a raczej 166,5 mm. Sprawia to, że niektóre szyny, z węższymi slotami, może być trudno dokręcić. Podobną sytuację napotkałem lata temu w rolkach Flying Eagle F6 Falcon. Wystarczyło powoli dokręcać szyny raz z jednej, raz z drugiej strony. Twardy gwint śruby wyrobił bardziej miękkie aluminium i wszystko grało. Możecie też chwycić pilnik do metalu i delikatnie podszlifować otwory, jeżeli boicie się o uszkodzenie śrub.

Ja zastąpiłem fabrycznie montowaną szynę wyższej klasy modelem z Twister Edge. Z dwóch powodów. Pierwszym jest fakt, że nie cierpię jeździć na szynach długości 243 mm. Jestem zdania, że przy rozmiarze EU42.5 (bo to mój rzeczywisty rozmiar stopy), jest ona już za krótka. Wersja szyny, którą posiadam, ma 255 mm długości. Normalnie jest nie do dostania – zdobyć ją można tylko poprzez zakup rozmiarów Twister Edge w odpowiednim rozmiarze.

Mi udało się kiedyś kupić używaną od Wodza, ale potem głównie leżała w szufladzie, czekając na but, do którego ją dokręcę. Drugi powód to po prostu kiepska szyna montowana fabrycznie w wersji RB Cruiser z roku 2021, co tu dużo mówić. Na szczęście, tym już nie musicie się martwić, sięgając po edycję 2022 (chyba że nosicie rozmiar buta EU33).

Ze względu na tylko jedno możliwe ustawienie montażu szyny (zarówno but RB jak i szyna od Twister Edge nie mają regulacji wzdłużnej), obawiałem się, czy będzie dobrze wypośrodkowana pod stopą. Niepotrzebnie, wszystko doskonale pasuje!

Batalia z unoszącą się piętą

Fakt, że RB 80 to rolki dość szerokie, jest powszechnie znany. Ale czy wiecie, że ich skorupy mają absurdalnie wręcz dużo miejsca, jeżeli chodzi o wysokość w środku?

Gdy założyłem te rolki pierwszy raz, na „test ride”, jeszcze wszystko było ok. Nowy, nierozbity liner, rolka mega wygodna, no po prostu bajka. Byłem jedynie zawiedziony, że skorupa EU42-43 jest naprawdę niewiele krótsza od Imperial w rozmiarze EU43-44. Może kiedyś spróbuję downzisingu tych rolek, jednak nawet z tym shellem, na długość nie jest wcale źle. Tyle tylko, że liczyłem na coś bliższego w rozmiarze do Next, jedynie szerszego.

Pierwsze kilka wypadów jeździłem z fabryczną klamrą, ale jako że nie przepadam za klamrami 45 stopni i wolę rzepy, postanowiłem spróbować, czy takowe sprawdzą się w tej rolce. Odpowiedź brzmi: NIE. I tyle na ten temat, nie ma co się rozwodzić. Przy takiej objętości skorupy były po prostu nieadekwatne. Poniżej zdjęcie.

<a href=

Co było później?

Później liner się rozbił. Musiałem naprawdę mocno zaciskać klamrę 45 stopni, żeby pięta się nie unosiła w górę podczas jazdy. I tutaj rodzaj klamry zaczął sprawiać problemy.

Żeby zacisnąć mocno skorupę, trzeba wsunąć pasek głęboko w receptor. Tyle, że wtedy trzeba użyć naprawdę sporej siły, aby ją dociągnąć dźwignią. Pewnego razu palec mi się podczas tego omsknął i …odłamałem sobie spory kawałem paznokcia.

Jak możecie sobie wyobrazić, wypowiedziałem kilka inwektyw pod adresem rzeczonej klamry i postanowiłem ją zastąpić inną. Jak postanowiłem, tak zrobiłem i zaadaptowałem klamrę od Maxxum Edge. Nie jest to taka prosta procedura, bo trzeba wyciąć podłużny otwór na wypustkę blokującą ją w miejscu. Musiałem także zmodyfikować pasek, bo plastikowy element do którego był przytwierdzony, okazał się zbyt długi.

<a href=

Mocniejsza i łatwiejsza do zapinania oraz regulacji klamra pomogła. Na chwilę, bo gdy liner bardziej się rozbił, unoszenie się pięty powróciło. Musiałem też zaciągać ją na tyle mocno, że pojawił się ból w bocznej części stopy.

Wtedy do głowy wpadła mi myśl, że w skorupie jest po prostu za dużo miejsca na wysokość. I że rolki powinny mieć od początku grubszy shock absorber pod piętą, bo aż się o to proszą.

Mam (bardzo) niskie podbicie i de facto standardową procedurą jest dla mnie dodawanie pod liner wkładki o grubości 4 mm, wyciętej z płyty podeszwowej EVA. Jeżeli jesteście ciekawi – arkusz o wymiarach 48 x 88 cm kosztuje około 30 zł w hurtowni szewskiej. Używam tego materiału, bo jest lekki, zadowalająca twardy i sztywny oraz łatwy w obróbce (da się ciąć nożyczkami). Tak zrobiłem i tutaj.

Okazało się, że to nie wystarczy – nadal miejsca nad stopą było zdecydowanie za dużo. Dodałem więc kolejną warstwę. O ile od śródstopia w kierunku palców skorupa już fajnie trzymała od góry, tak w pięcie nadal był luz góra-dół. Postanowiłem więc dodać kolejną warstwę, tyle że pod samą piętą – praktycznie zniwelowało to unoszenie się pięty. To znaczy – zniwelowało do akceptowalnego poziomu. Warstwy skleiłem klejem Kropelka, żeby nic się nie poruszało. Poniżej efekt:

Samodzielnie wykonana wkładka do skorupy

Podsumowując: dodałem 8 mm grubości warstwę na śródstopiu i pod palcami, a pod piętą 12 mm. I myślę, że gdyby ten mizerny shock absorber miał grubość przynajmniej 6-8 mm, dla większości osób sięgających po te rolki byłoby to lepszą opcją, poprawiłoby tłumienie i komfort, a mniej użytkowników pozbywało się modeli RB ze względu na poruszanie się pięty w środku.

Miłym efektem ubocznym było większe uwolnienie kostki. Nawet po zapięciu mocno w cholewce, rolki dawały sporo swobody ruchu stawu przy zachowaniu dobrego wsparcia na boki. Dzięki są bardziej „naturalne” w odczuciu i łatwo złożyć się do szybkiej jazdy. Czułem się trochę jak w rolkach hokejowych, gdzie dzięki doskonałej ruchomości stawu przyśpieszenie jest naprawdę wyjątkowo dobre. Łatwiej także się składać do skoku.

Zdecydowanie, jeżeli macie/kupicie te rolki, to polecam spróbować jak się jeździ z dodatkowym shock absorberem. Efekty mogą Was mile zaskoczyć.

Żonglerka linerami

Ze względu na śliski materiał wewnątrz linera i specyfikę ukształtowania obszaru pięty, nadal minimalnie się ona poruszała, co niespecjalnie mnie zadowalało. I tutaj zacząłem eksperymentować z innymi linerami, co chciałem zrobić dopiero po wyczerpaniu innych opcji. Mało kto kupuje budżetowe rolki freeskate, żeby wydawać dodatkowe paręset złotych na inny liner, czyż nie? Dlatego właśnie nie próbowałem tego od razu.

MyFit Fat Boy Recall z Next był na tę skorupę zdecydowanie zbyt wąski i cienki. W kostce było ok, ale w przedniej części stopy, znowu pojawił się luz. Nie ma co się rozwodzić, nie sprawdził się.

Wygrzebałem z pudła w piwnicy starą parę linerów USD Basic z rolek Sway (pierwszej wersji!) i to był strzał w dziesiątkę! Pomimo, że nie są one super grube, zewnętrzna powłoka ze skóry syntetycznej sprawia, że pewnie siedzą w środku skorupy. Dodatkowo, w środku obszyte są poliestrową siateczką, która jest na tyle przyczepna, by stopa nie mogła się poruszać. No i okolice kostki są lepiej wyprofilowane, a pięta też głębsza (choć pianki są cieńsze) niż w stockowych Rollerblade. Te linery są stare, trochę podniszczone, już dawno rozbite, mają urwane paski do noszenia, jednak sprawdziły się doskonale i jeździłem z nimi całkiem sporo czasu.

Rolki <a href=

Brakowało mi jednak opcji wiązania, więc sprawiłem sobie MyFit Crown. To high-endowy liner napakowany bajerami. I szczerze powiedziawszy, zupełnie on do mnie w tej rolce nie przemawiał. O ile jest gruby w cholewce i okolicach kostki, to przód nie jest aż tak masywny i przypomina podstawowy model marki, czyli FatBoy. Crown znalazły swoje miejsce w skorupie Imperial, gdzie po termoformowaniu dały spektakularne wręcz rezultaty, jeżeli chodzi o dopasowanie rolek do stóp, ale to temat na inną okazję.

Ostatnim linerem, jaki przetestowałem, był stary USD Phoenix, który wcześniej służył mi w Imperial. Miałem dwie pary tych linerów i żałuję, że nie zrobiłem zapasów. Jedną zajeździłem aż się niemal rozpadła, druga jest już mocno sponiewierana i pewnie dokona w RB Cruiser żywota. Tak będzie, ponieważ Phoenix sprawdziły się tutaj fenomenalnie. Ze względu na ich grubą podeszwę i świetnie przemyślane wiązanie, mogłem się pozbyć dodatkowej podkładki własnej roboty.

<a href=

Co tu dużo mówić – te linery sprawiły, że rolki RB Cruiser stały się jednymi z moich ulubionych.

Wnioski

Eksperyment uznaję za zakończony połowicznym sukcesem. But RB Cruiser nie posłuży mi do złożenia setupu na dużych kołach, pozostanę przy 80 mm. Przy większych, szerokość tych rolek mogłaby zacząć sprawiać mi problemy. Trochę też żałuję, że fabryczny liner okazał się u mnie klapą, bo jest naprawdę wygodny.

O ile w zeszłym sezonie, gdy rolki miały wytłaczaną szynę, byłem zdania, że ich atrakcyjność obniża nieco cena RB Pro X (wtedy 200zł więcej), w której dostawaliśmy wiązany liner, lepszą szynę, koła oraz klamrę 45 stopni, teraz moim zdaniem jest na odwrót. Obie rolki podrożały, jednak zastosowanie w nich tej samej klasy szyny znacząco podbija atrakcyjność tańszej wersji. Bez wiązania w linerze da się przeżyć, tym bardziej, że żadnej różnicy w innych aspektach nie ma. Klamra – może nie jest najlepsza, ale jak rolki pasują na stopę, to się sprawdzi. Koła? Supreme to fajny model ze średniej półki, ale moim zdaniem nie wart dopłaty 240 zł.

RB Cruiser w wersji na 2022 rok postrzegam jako „króla średniej półki”. Tutaj bowiem to, co najważniejsze, czyli but oraz szyna obeszło się bez znacznych cięć budżetowych. Pamiętajmy, że jeżeli chcielibyśmy wymienić szyny w FR3 lub Zoom Pro na porównywalnej klasy, co te montowane w RB Cruiser, to kosztowałoby to nas słono.

Jeżeli chodzi o opcje rozbudowy w przyszłości – jest całkiem ok. Kompatybilność z szynami SSM jest ta sama, co w FRX, czyli jedynie dwa punkty do montażu. Jednak macie tu aluminiowe bloki, które robią dużą różnicę w jeździe oraz potencjalnie otwartą drogę do nagwintowania dodatkowych otworów, w celu uzyskania większego pola manewru dopasowania szyny. Jeszcze raz nadmienię, że obecnie na rynku jest naprawdę sporo szyn, które będą pasować do tego buta bez konieczności takiej modyfikacji. Te rolki to naprawdę solidna baza do złożenia zestawu typu wizard/flowskating.

Jak zawsze, a może nawet bardziej niż zazwyczaj, rekomenduję przymiarkę. To naprawdę obszerny but. Jeżeli po jakimś czasie pojawi się luz, pamiętajcie, że są sposoby, aby go zniwelować niedużym kosztem. Podkładki pod liner, sznurowadła woskowane, lepsza klamra. Jeżeli jednak wiecie, że macie niskie podbicie stopy, to raczej od razu rozejrzyjcie się za innym modelem. Jak pokazuje mój przykład – da się coś zdziałać, ale trzeba mocno kombinować, a efekty gwarantowane nie są.

W skali od 1 do 10? Jak dla mnie solidne 7.5 🙂 Rolki nie rozczarowują, stosunek jakości do ceny jest dobry. Nie ma „wodotrysków”, ale jestem skłonny z takowych zrezygnować w zamian za jakość Rollerblade. Włosi pokazali po raz kolejny, jak robić sensownie zaprojektowane rolki do jazdy miejskiej.

Po rolki, części i akcesoria zapraszam do sklepu Bladeville 🙂